poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 5

Zimna woda obmywa moje obolałe ciało. Krople lecą bardzo szybko, czuje jakby każda z nich waliła mnie najmocniej jak tylko może. Łykam wodę, choć sama nie wiem czy to woda czy może moje łzy. Siadam. Woda wypływa z słuchawki prysznicowej i wali o jedną ze ścianek prysznica. Dźwięk ten przypomina odgłos kropli deszczu uderzających o okna małego domku. Takiego, w którym mieszka szczęśliwa rodzina, taka w której rodzice opowiadają dzieciom historie na dobranoc, a następnie całują ich w czółko, są   szczęśliwi, są razem. Duża łza spłynęła mi po policzku aż do lewego kącika ust, w tym momencie się ocknęłam, zapomniałam a głupich marzeniach, nic nie znaczącego dziecka z domu dziecka.

W głowie mam natłok myśli wspomnienia dzisiejszej nocy oraz innych chwil spędzonych sam na sam z Johnem zajmują za dużo miejsca w mojej głowie, próbuje się od nich uwolnić, tyle że jest to jak walka z wiatrem, możesz się bardzo mocno starać, ale nie ma szans, aby ci się udało. Biorę głęboki wdech i wstaję. Zakręcam lodowatą już wodę, przez chwile patrze jak resztka wody spływa po słuchawce od prysznica a następnie  do brodzika. Uciekają do wolności przez te małe dziurki w brodziku idą, nie biegną do świata. Nie wiedzą co ich czeka, co się z nimi stanie. Może trafią do morza, albo do rzeki, a może ich przyszłość jest w kanale. Zazdroszczę kropą wody, one mogą uciec z tego miejsca a ja nie. Smutna mina na mojej twarzy chyba jeszcze bardziej posmutniała na tą myśl. odkładam słuchawkę na jej stałe miejsce i wychodzę z kabiny. 

Łazienka, w której teraz jestem jest inna od tych, które są do naszej dyspozycji. W centralnym punkcie łazienki znajduje się duże lustro, a tusz obok niego jest biała szafka. Ta łazienka jest jak to nazywa nasza dyrektorka "nagrodą za dobrze wykonaną pracę ". Oczywiście jest to marna nagroda, lecz musimy się z tego cieszyć, przecież mógł nam w ogóle nic nie dawać, my i tak byśmy o nic nie poprosiły, ponieważ choć życie tu jest wielkim cierpieniem zabicie się bądź pozwolenie zrobić to komuś innemu byłoby grzechem, którego nie chce popełnić. Może nie ma w tym wiele sensu, ale ja wieże, że Bóg na jakiś plan a wszystko co się teraz dzieje jest tylko próbą wiary, jaką dał mi Pan. Muszę pokazać, że jestem silna, że kocham Go ponad wszystko i ufam mu choćby nie wiem co. To Bóg dał mi życie, żyje dzięki jego dobroci. On stworzył scenariusz mojego życia tylko zapomniał mi go przekazać, więc teraz sama muszę go napisać od nowa, popełniać błędy a potem je naprawiać. Wszystko muszę zrobić sama, ponieważ Bóg pełni teraz role widza i nie może mi pomóc, ale to się kiedyś zmieni.

Sięgam po ręcznik i dokładnie wycieram moje ciało. Szukam mojego szarego, nudnego, zwykłego ubrania, które mam zaszczyt nosić każdego dnia. jednym ruchem ręki łapie moje włosy i zaplątuje je za pomocą sznurka związanego przy końcach, imitującego wyglądem gumkę do włosów. Przez chwile szukam moich czarnych trampek, są dla mnie już trochę za małe, ale kiedyś były na prawdę wygodne. Ubieram je, podchodzę do drzwi i wracam do mojej sali.

Wchodzę po ciuch, na paluszkach. Rozglądam się wszyscy śpią. nic w tym dziwnego przecież mamy noc. Przechodzę pomiędzy łóżkami, moje znajduje się na samym końcu sali. Zatrzymuje się na chwile przed łóżkiem Ludmiły. Podziwiam jej niewinność. Śpi tak słodko, jest taka piękna. Serce mi się kroi na myśl o jej cierpieniu.Stałam tak i chyba zgubiłam poczucie czasu. Udało mi się jakoś ocknąć. Odwróciłam się na piecie i zrobiłam krok w stronę łóżka. Wtedy usłyszałam cichy zaspany głosik.
- Gdzie byłaś, czekałam na ciebie, ale zasnęłam.
- Źle się czułam i opiekunka pojechała zemną od lekarza. -Skłamałam bez przekonania, chyba Ludmiła mi nie uwierzyła, ale nic nie powiedziała.
- Ale już się lepiej czujesz ? - Powiedziała, ze sztuczną ciekawością.
- Tak, już wszystko dobrze. A teraz już śpij.- Nie miałam ochoty jej dalej okłamywać, zwłaszcza jej.
- Dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc kochanie.- Uśmiechnęłam się do dziewczynki i odeszłąm.

Chwile leżałam i myślałam o sensie mojego życia, po chwili jednak dałam za wygrane ogarniającemu mnie snu. Snęłam w ubraniu jak mała dziewczynka.

Obudził mnie krzyk dziewczyn. Zaspana usiadłam na łóżku i patrzyłam ja dziewczyny biegają, rozmawiają, czeszą się na wzajem. Wpadł mi do głowy pomysł, że skoro ja jestem już ubrana, to uczeszę Ludmiłę. Podeszłam do niej.
- Co mała jak się spało.
- Jakoś. - Powiedziała tak cicho, że wśród wszech obecnego tu hałasu wydawało mi się, że jest to moim pragnieniem ciszy i spokoju.
- Usiądź na łóżku to zrobię ci jakąś fryzurę.
- A co potrafisz zrobić ?- Dziewczynka zapytała z zaciekawianiem.
- To zależy od mojej modelki. Wybór należy do ciebie.
- To ja bym chciała mieć takiego warkocza. który jest w okół głowy, no wierz w takim kółko. No wierz Pani  Galina zawszę się tak czeszę.
-Tak, wiem o co chodzi.
Usiadłam koło niej i zaczęłam, robić wybraną fryzurę.Nie minęło nawet 5 minut a Ludmiła nie mogła już wytrzymać.
- Długo jeszcze.- Pytała, dosłownie co kilka sekund.
Chodź, co chwile mi przeszkadzano udało mi się skończyć, moje dzieło. Muszę przyznać, że wyszło mi na prawdę ładnie.
- Skończyłam, chcesz się zobaczyć w lustrze.
- Tak z chęcią.
Złapałam ją za rękę i podeszłyśmy do lustra, znajdującego się na dużej ścianie.
- O zobacz jak ładnie wygląda.- Powiedziała wskazując  palcem na swoje odbicie w lustrze.
- Tak jesteś bardzo piękna. -Powiedziałam z dumą namalowaną na twarzy, że to mi udało się ją uszcześliwić.
- Dziewczyny idziemy. - krzyknęła jedna z dziewczyn.

Po śniadaniu i po typowych pracach. Paśliśmy na zajęcia lekcyjne. Dziś mieliśmy historię. Nie lubię tej lekcji na każdej jest to samo, każdego razu pani Ida opowiada nam o tym jakim wspaniałym miejscem jest Rosja, że dzięki niej zakończyła się wojna, że obronili nas przed tymi złymi Niemcami, mówi o tym, że Stalin jest wspaniałym człowiekiem i wszystko czego dokonał było dla ludzi. Powtarza nam, że Polacy też nie są zbytnio dobrzy dlatego nie możemy wychodzić na dwór, do miasta. Czasem mam wrażenie, że powtarza to tyle razy, aby ona sama w to uwierzyła. Może i jestem jeszcze dzieckiem, ale wiem, że to co się tu dzieje jest złe.
- Proszę Pani mogę zadać pytanie?-Odruchowo odwróciłam głowę w stronę, z której pochodził ten głos. Zresztą cała klasa zrobiła to samo. Osobą, która to powiedziała, była Inna. Ma ona 14 lat i jest z nami już 2 lata. Prośba ta była dziwna, dla nas nie zrozumiała, ponieważ my nie możemy pytać, mamy tylko słuchać. O dziwo Ida nie wydarła się na Inne tylko powiedziała, że może zapytać. Cichym i dość nie śmiałym głosem, co nie było do niej podobne powiedziała.
- Skoro Rosja jest taka dobra, a Polska zła. To dlaczego mieszkamy tu a nie w Rosji.- Ina wydawała się zszokowana tym pytaniem.
- Skąd ci się wzięło to pytanie.
Cisza.
- No mów, na co czekasz!
- Ja ...  Ja tylkko tak się zapytałam - Odpowiedziała przerażona dziewczyna.
- Nie kłam, odsłuchiwałaś o czym mówiliśmy za zebraniu z opiekunami.
- Nie przyrzekam.
- Nie chcesz się przyznać więc wszyscy zostaną ukarani. Chodźcie za mną!- Powiedziała i wszyła z sali. Zrobiłyśmy co kazała i poszliśmy za nią. Zatrzymała się przed starymi drzwiami bez żadnego napisu.
- Wchodzić. - Otworzyła drzwi i pokazał palcem wnętrze pomieszczenia.
- Przyjdę po was jak stwierdzę, że już przemyślałyście swoje zachowanie.
_________________________
Wiem, że długo nie pisałam, ale miałam dużo na głowie. Teraz będę miała trochę wolnego, święta majowe i matury, więc postaram się to nadrobić.
Co sądzicie o tym rozdziale, dla mnie nie jest aż taki zły. Może nie ma w nim za dużo akcji, ale przecież nie zawszę musi być.
Jak macie zamiar spędzić nadchodzący długi weekend, ja zapewne rodzinnie jak wnet każde święta :D


sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 4

Biorę kąpiel, zwykła czynność przed nocą z Johnem. Tak naprawdę tak się nie nazywa. na imię mu Iwan. po tym jak dowiedział się, od swojej matki, że jego ojciec jest Amerykaninem, ponoć był żołnierzem.  Przyjechał tu i spotkał młodą urzędniczkie Aidę. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Z opowiadań słyszałam, że byli ze sobą zaledwie 3 miesiące. Po tym czasie ojciec Johna został odesłany gdzie indziej i nigdy już się nie spotkali. Miesiąc po wyjeździe Aida dowiedziała się, że jest w ciąży, urodziła synka, ale nie mogła zrezygnować z pracy, więc oddała syna pod opiece swojej matce, został z nią do ukończenia 9 roku życia. Była już na tyle spełniona zawodowo, że przypomniała sobie o swoim synu. Od tego czasu mieszkają razem, ale ponoć John, nadal jej tego nie wybaczył. Prawdę o swoim ojcu też odkrył dość późno, miał już bowiem 19 lat. Przypadkiem na strychu znalazł stare zdjęcie jego matki z jakimś mężczyzną. Aida opowiedziała mu wszystko i to go zmieniło, zaczął się czuć lepszy od innych, no bo przecież jest w połowie Amerykaninem, zaczęło mu też przeszkadzać jego zwykłe rosyjskie imię, więc zaczął używać amerykańskiej wersji tego imienia, czyli John.

Po kąpieli wysuszyłam i ułożyłam włosy. Podeszłam do stolika wzięłam  do ręki przygotowane dla mnie pigułki, aby nie zaszła w ciąże. Włożyłam je do buzi i popiłam zimną wodą. Szukałam wzrokiem stroju w jakie mam dziś się ubrać, w końcu je dojrzałam, leżało na fotelu nieopodal okna. Wzięłam je w rękę. Był to strój ze sklepów dla dorosłych, przynajmniej nie wiedziałam nigdy takiego stroju w zwykłych sklepach z ubraniami. Był to seksowny koronkowy zestaw składający się z skąpej góry i jeszcze bardziej skąpego dołu. Czarno-czerwony strój wzorowany był chyba na  stroju uczennicy. Minispódniczka była w typową dla uczennic kratkę, zaś góra przypominała białą bluzkę, która w praniu się bardzo mocno skurczyła. Wiedziałam, że nie mam innego wyjście niż się w to ubrać. Raczej nie było to coś komfortowego, wygodnego, ale narzekanie nie miało sensu, więc usiadłam na łóżko i czekałam.

Czas dłużył mi się nie miłosiernie czekanie na to, aż przyjdzie jest porównywalne z tym co zaraz nastąpi. Czekają na niczym nie idzie się skupić, myślisz tylko o jednym. O tym co się stanie, czy będzie mocno boleć, czy długo to potrwa, czy cię pobije. Nic nie wiesz, czasami mi się wydaje, że John robi to specjalnie, specjalnie mu się nie spieszy. Chce abyśmy myślały o tym, zadręczały się tym faktem.

Moje myśli przerywa dźwięk kroków, to on. Serce zaczyna mi walić jak młot. Sekundy zamieniają się w minuty. Słysze jak łapie za klamkę i popycha drzwi po przodu. Jest tu.
- No podejdź do mnie ślicznotko. - Wstaje z łóżka i podchodzę do niego. Za każdym krokiem  coraz wyraźniejszy staje się zapach alkoholu. nie tylko śmierdzi mu z ust, jego ubranie, włosy, jego wszystko już dawno prześmiardło tym zapachem, o le można to nazwać zapachem.
- Pokaż mi tą twoją twarzyczkę.- Łapie mnie za szczękę i przybliża moją twarz do swojej.
- Jakie ty masz piękne oczy, widzę w nich strach, chyba się mnie nie boisz ?- Milczę. Co sprawia, że jest zły.
- Nie słyszysz mnie, jeszcze rano miałaś świetny słuch, bardzo dobrze wychodziło ci podsłuchiwanie. Boisz się mnie ?
- Nie. -Odpowiadam najbardziej zdecydowanym głosem jakim w tej sytuacji jestem gotowa przybrać.
- No i dobrze, ponieważ nie ma czego. Rozumiesz, ja jestem najlepszym, co mogło cię w życiu spotkać.
- Wiem i dziękuje za to. -Kłamię a on wie o tym, ale udaje, że tak nie jest.
- Dobra dziewczynka. - Zmów łapie mnie za szczękę, przybliża moją twarz do swojej tak blisko, że mogę dokładnie zobaczyć jego włosy w nosie. Złącza nasze usta i trzyma tak przez dłuższą chwile, nie mogę oddychać, lecz  nie jestem w stanie mu się sprzeciwić. Poddaje się i daje mu się całować, moje usta następnie, szyje i tak aż doszedł do białej bluzki.
- Byłaś bardzo niegrzeczną uczennicą. Trzeba było się uczyć a nie szwendać się po sierocińcu.  Brzydka uczennica, oj brzydka. - Śmiał się głośno wypowiadając te słowa. 
popchnął mnie na szafkę, moje udo mnie zabolało, ale to nie było moim największym zmartwieniem, w tej chwili. John mnie podniósł i posadził na szafkę. Zębami zaczął wyrywać guziki od mojej bluzki, jeden po drugim, a po udanym wyrwaniu guzika triumfalnie całował mnie. Został już tylko jeden guzik trzymający moje piersi w ukryciu. jedno złapanie guzika, szarpnięcie i już moje piersi są na wierzchu, była to tylko koronkowa bluzeczka, ale zawszę coś. Siedziałam tak z rozpiętą bluzką, aż John przestał mnie całować po piersiach. Bluzeczka zaczęła mu przeszkadzać, więc jednym ruchem ją rozerwał na dwa kawałki, które wylądowały na ziemi.
- Teraz twoja kolej .
- Na co ? - Nie wiedziałam  o co mu chodzi.
- Zdejmij mi koszule.
- Dobrze. - Zaczęłam rozpinać mu guziki od starej koszuli w kratę. robiłam to bardzo powoli zwlekałam jak najbardziej się dało.
- Szybciej zdziro.- ponaglał mnie John.
 W końcu rozpięłam wszystkie guziki, a on zrzucił koszule na podłogę. 
- No widzisz jak chcesz to potrafisz. - Powiedział z ironicznym uśmiechem
- Pozwolisz, że spodnie zdejmę sam, ci to może zająć do jutra. 
Jak powiedział tak zrobił, stał przede mną tylko w bokserkach. Były w kolorze ciemnego brązu. Kazał mi zejść z szafki i podejść do niego.  Zrobiłam co powiedział. Klęknął przede mną, nie miałam zielonego pojęcia co się teraz wydarzy. A on złapał zębami za materiał na mojej spódniczce i zaciągnął w dół, kazał podnieść najpierw jedną nogę potem drugą, by móc zdjęć mi tą kraciastą spódniczkę. Złapał mnie mocno za nogi a następnie zaczął całować. Od kolan, przez uda, zatrzymał się spojrzał w górę i powiedział.
- Też chcesz się zabawić. - Mówiąc to wstał.
- Teraz ty klęknij, szybko klękaj, natychmiast !! - Co miałam zrobić kleknęłam.
- A teraz zdejmij mi bokserki ... ustami ! - jego twarz, aż rozpromieniała widać było, że jest w swoim żywiole, że tego właśnie pragnie, to chce robić. 
Nie chętnie, lecz zrobiłam to o co mnie prosił, zdjęłam je. 
- Teraz zacznie się zabawa. - Oczy, aż mu się świeciły. A ja bałam się, co on tym razem wymyślił. Bałam się jego słów, jego czynów.
- Mój przyjaciel też chce się pobawić, pobaw się z moim małym. -Nigdy nic takiego nie mówił, nie miał takich rozkazów.
- Na co czekasz dziwko, pocałuj go, no całuj.

Łzy popłynęły mi po policzkach nie wiedziałam jak mam uciec, co zrobić, aby nie musieć  tego robić. Byłam jednak tylko nic nie znaczącą osobą, która musiała poddać się woli sprawcy. Wiedziałam, że muszę to zrobić, lecz oczami wciąż szukałam czegoś co może mnie uratować. Nic tam nie było. Robię to, czuje się okropnie, boje się ruszyć, zamarłam.
- Co języka ci w gębie zabrakło, pokarz co potrafisz.
Nie myślę robię to co każe, łzy płyną mi po policzkach, tak bardzo się tym brzydzę, jest mi tak niedobrze.
- Chyba się nie podobało. Poczuj moje serce masz 2 minuty aby opłukać usta, nie mam zamiaru cię teraz całować, na co czekasz idź.

Wchodzę do łazienki, odkręcam kran z wodą, sięgam z szafki pastę do zębów i bez szczoteczki, wciskam sobie do buzi, prawie pół zawartości. Wkładam usta pod kran usiłuje pozbyć się wspomnień, ale ich nie  zniszczy pasa i woda.
- Czas się kończy,. - Słyszę głos za drzwi.
- Już, momencik. - Mówię dość nie wyraźnie, jest to spowodowane wodą i pastą w moich ustach. Wypluwam wszystko do zlewu, jeszcze raz opłukuje usta, wycieram je ręcznikiem i wychodzę.
- W końcu, ile można czekać. - Bierze mnie na ręce przenosi na łóżko i się zaczęło to dlaczego tu się pojawiliśmy. Złożył pocałunki na prawie każdej części na moim ciele. Nadszedł ten czas, nasze ciała zespoliły się w jedno ciało. Co czułam, jeden wielki przechodzący po moim całym ciele ból. Zacisnęłam wargi i dawałam robić mu ze mną to po co tu przyszedł. 
- Byłaś świetna, niezapomniana noc. - Po tych słowach wziął papierosa do ust i go odpalił.
- Chce żebyś coś wiedziała. 
- Co takiego ? - Zaciekawiło mnie to, co takiego ma mi do powiedzenia.
- Możesz sobie myśleć, że jak osiągniesz pełnoletniość to będziesz wolna, możesz sobie myśleć, ale nie ma w tym ani krzty prawdy. - Usiadł koło mnie, przez chwile patrzał a moje oczy, a potem uderzył mnie w twarz, na znak, że jestem jego i może robić ze mną co chce. Pozbierał swoje rzeczy, ubrał się i wyszedł.

______________________________
Wiem, że nie jest to raczej realistyczny opis gwałtu, ale nie ma wiedzy jak to wygląda, więc musicie zadowolić się tym. Kilka pomysłów podsunęła mi koleżanka za co jej dziękuje :D

Zrobiłam nagłówek na bloga, wiem nie jest idealny, ale to mój pierwszy więc jest co się cieszyć jak dla mnie. A wam się podoba, co o nim sądzicie :D

wtorek, 2 kwietnia 2013

3 Rozdział

Godzinę przed naszą pobudką Ludmile udało się zasnąć. Położyłam się na moje łóżko, przykryłam kocem i próbowałam zasnąć. Zamknęłam oczy, ale nic to nie dało. Mój mózg był na tyle ożywiony, że nie mam szans teraz zasnąć. Próbowałam nawet liczenia owiec, ale to nic nie dawało, zaczynam myśleć, że jest to tylko niedziałająca metoda, w którą wszyscy wierzą a nikt nie próbuje. Trochę jak z tym sierocińcem , jestem przekonana, że ludzie mieszkający, w okolicy mają świadomość, co się tu dzieje. Boją się, ale czego to chyba oczywiste może i ten kraj zakończył wojnę, jest już na mapie, ale dla mnie nic się na lepsze nie zmieniło. Ludzie nic nie mówią, ponieważ jest to rosyjski dom dziecka, co ich obchodzi Rosja , co ich obchodzą rosyjskie dzieci dla nich jak i dla rosyjskich władz możemy umrzeć. 

Co teraz będzie, czuje się za nią odpowiedzialna, ale i tak nic nie mogę zrobić aby jej pomóc. Jak mam patrzeć w jej oczy wiedząc cierpienie tych wszystkich nocy. Ludmiła jest taka niewinna, ona jest jeszcze dzieckiem ! Czuje jak moja krew pulsuje mi w żyłach. Mam w sobie strach, ból, bezsilność i odpowiedzialność. Tak jestem odpowiedzialna, jestem, może i jej nie uratuje, ale wiem, że nie będzie w tym sama. Pomogę jej, sprawie aby się uśmiechała, uda mi się. Z tą myślą przeleżałam resztę, tej niezwykłej nocy.

Głośny budzik obudził wszystkie dziewczyny. Zapanował gwar. Można było wyciągnąć z tego frazy typu: "Kto to jest" , "Kolejna" itp. W końcu jedna z dziewczyn zapytała się dziewczynki jak ma na imię, zrobiła to tak głośno, że mała się przestraszyła. Podeszłam do niej i zaczęłam ją uspokajać
-Nie bój się, ona nie chciała cię przestraszyć.
-Właśnie. - Wtrąciła się dziewczyna
-Od dziś będziesz z nami mieszkać, może przedstawisz się dziewczyną.
-Nazywam się Ludmiła. - Tak jak wczoraj dziewczynka powiedziała to tak cicho, że jestem pewna, że kilka dziewczyn nie dosłyszało.
-Chciałabym przypomnieć, że chwile musimy być da dole, więc radziłabym zacząć się ubierać. - Przypomniała nam jedna z dziewczyn.

Wszystkie zaczęłyśmy się ubierać i szykować na długi dzień. Byłam już gotowa wtedy zorientowałam się, że Ludmiła nie rozumie naszego pośpiechu i ubiera się bardzo powoli . Podeszłam do niej.
-Musisz się trochę pośpieszyć, bo nie zdążysz.
-Na co ? - dziewczynka nie rozumiała moich słów, nie wiedziała jaka jest kara za spóźnienia.
-Na śniadanie. - Mówiłam i pomagałam jej się ubrać, następnie związałam jej włosy w dwa dość krzywe kitki.
-Śniadanie nam przynoszą dziś jest kolej pani Nataszy. - Przypomniałam sobie, że grupa dzieci nie chodzi na posiłki są im przynoszone.
-Tu jest inaczej, musimy same iść.
-Dobrze.
-Dziewczyny idziemy. - Odezwała się Katia.
Złapałam Ludmiłę za rękę i poszłyśmy na śniadanie. 

***
W ciągu kolejnych dni Ludmiła dopasowała się do norm obowiązujących w naszej grupie. Wciąż mówiła cicho, lecz zdarzało się jej rozmawiać z innymi dziewczynkami nie tylko odpowiadać na pytania.

Byłyśmy na zajęciach  z matematyki. Dziś pani tłumaczyła jak mnożyć w słupku. jest to dla mnie łatwizna, w ogóle wszystko co związane z matematykom jest łatwe, gorzej z językiem Rosyjskim  wielu rzeczy nie rozumiem do tej pory a przecież miałam to już wiele razy. Siedzę na ławce i przyglądam się jak Wiera piszę resztką kredy po starej tablicy. Coś jej nie wychodzi i nauczyciela każe jej usiąść na miejsce.
-Skoro Wiera nie potrafi tego zrobić to wybiorę kogoś innego. Mhh może Zaja ty to zrobisz.
-Dobrze proszę pani. - Podeszłam do tablicy i zaczęłam pisać, wykorzystałam całą resztkę kredy, ale udało mi się obliczyć.
-Bardzo dobrze Zajo. Tylko, że teraz nie mamy kredy, idź po nią do dyrektorki, zrozumiano.
-Tak proszę pani.
Idę długim wąskim korytarzem, gabinet dyrektorki znajduje się na samym końcu. Zbliżając się do drzwi słyszę  coraz wyraźniej dwa rozmawiające ze sobą głosy. Jest to głos dyrektorki i jej syna.
-Zrozum nie mogę dalej już tego ciągnąc, to nie jest Rosja tu życie jest inne.
-Chyba nie chcesz odejść wiesz co to dla mnie znaczy. Wszystko się wyda chyba nie chcesz tego, jak mnie zabraknie nie dasz rady, pamiętaj jeżeli pójdę do wiezienia to będzie twoja winna.
-Syneczku, nigdy bym ciebie nie zdradziła, jestem przecież twoją matką, po prostu nie wiem co mam zrobić. 

Serce biło mi tak mocno, że bałam się, że tu usłyszą. Wiezienie słyszałam kiedyś to słowo, opiekunka Leila mówiła często, że jeżeli będziemy niegrzeczne to tam trafimy, czy Johnowi to grozi, przez to co nam robi. Czy to znaczy , że już więcej go nie zobaczę. Z radości, aż pisnęłam.  i to był mój błąd.
-Czy ktoś tu jest. - Zapytał John szorstkim głosem.
-Ja. Pani od matematyki kazała mi iść po kredę. - Nie wiedziałam jaka będzie ich reakcja czy mi uwierzą , a jak nie, co mogło by mi się stać co może mi zrobić. Ciarki przeszły mi po całym ciele.
-Co słyszałaś przyznaj się. - John zaciągnął mnie za włosy, bardzo mnie to zabolało, ale nie dałam  mu tej satysfakcji, nie krzyczałam, nie pokazywałam moich uczuć.
-Nic nie słyszałam, ja tylko przyszłam po kredę.
-Kłamiesz !! - Krzyknął tak głośno, że jestem prawie pewna, że słychać go było w całym budynku.
-Synku przestań, weź tą kredę i idź. - Dyrektorka podała mi kredę a ja skierowałam się w stronę wyjścia, wtedy on mnie zatrzymał i powiedział trzy straszne słowa.
-Dziś twoja kolej.

________________________
Sama nie wiem, co myśleć o tym rozdziale, trochę nijaki. 
A wy co on nim sądzicie? 
Jak zostawisz komentarz odwdzięczę się  na twoim blogu :D

czwartek, 28 marca 2013

2 Rozdział

Ostre światło pada na moją twarz budząc mnie. Na pół nie przytomna patrze na zegar, który znajduje się na przeciwko mnie na białej ścianie. Nie ma na niej nic z wyjątkiem tego zegara. Patrze, mam jeszcze 3 godziny snu, kto włączył światło. Siadam na łóżku, rozglądam się po pomieszczeniu, aż zobaczyłam opiekunkę Walerię. Kobieta mając ok. 45 lat jest ona Rosjanką, przyjechała do Polski podczas  II wojny światowej, znalazła prace w rosyjskim domu dziecka na terenie obecnej polski. Wojna się skończyła a dom dziecka został, lecz działa on na rosyjskich zasadach, czyli jak ktoś tu trafi to już nie wróci do normalnego życia. A jej mózg został  przeprany przez rosyjski system. 

Kobieta weszła ciągnąc za sobą dziewczynkę mającą ok. 9 lat. Była  bardzo piękna śliczne blond włosy i blada cera sprawiały, że wyglądała jak mała księżniczka. Miała na za małą brudną sukienkę, która kiedyś chyba była niebieska. Sukienka ta sprawiała, że dziewczynka wyglądała jeszcze bardziej uroczą, niewinnie. Zrobiło mi się przykro skoro ona tu jest, skoro trafiła do naszej grupy, liczna ofiar powiększyła się o kolejną osobę. 
Waleria spojrzała na mnie, chciałam się położyć i udawać, że śpię, ale było już za późno. Otworzyła swoje usta, ukazując pożółkłe zęby  i zaczęła do mnie mówić.
- Zajo, dobrze że już wstałaś to jest Ludmiła. od teraz będzie w waszej grupie. Skoro nie śpisz to się nią zajmij.
-Dobrze proszę pani .
 Wyszła. W pokoju zostałam tylko ja, Ludmiła i śpiące jeszcze dziewczyny. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Miałam tylko w głowie myśl, że muszę jej pomóc, wyjaśnić. Spojrzałam na nią wyglądał na przerażoną a ja nie mogłam jej powiedzieć, że już nigdy tego nie dozna, nie mogła. Serce zaczeło mi szybciej bić, nie wiedział co robić nigdy nie musiałam tego tłumaczyć innym dziewczynką, które tu trafiał, zawsze robił to ktoś inny. One zawszę wiedziały nie wiem jak, ale wiedziały. 

Próbowałam sobie przypomnieć jak to było gdy ja tu trafiłam, ale zamiast tego miałam w głowie obraz tego, co mi John tego dnia zrobił. Nagle w mojej głowie pojawił się przebłysk informacji, następnego dnia, po tym jak trafiłam do tej grupy, ja z kimś rozmawiałam, to była jedna z dziewczyn. Rok, czy dwa później odeszła, przez wiele lat nie wiedziałam co się działo z dziewczynami, które odeszły, przekroczyły wiek 18 lat, żyłam we wierze, że po prostu opuszczają dom dziecka i próbują odbudować swoje życie. 

Nie potrafiłam sobie przypomnieć jak mi to wyjaśniono, ale wiedziałam, że muszę coś w końcu powiedzieć. Cokolwiek wszystko jest lepsze od milczenia.
- Choć za mną znajdę ci jakąś piżamę przebierzesz się.- Uśmiechnęłam się, lecz dziewczynka nie odwzajemniała mojego uśmiechu. Zlekceważyłam to i podeszłam do dużej szafy, poszukałam piżamy. Udało mi się znaleźć na prawdę ładną, była fioletowe w kwiatki, które były już dość mocno sprane, lecz wciąż widoczne. Odwróciłam się do Ludmiły i spytałam 
- Podoba ci się ? 
- Nie. - Dziewczynka powiedziała to tak cicho, że prawie tego nie zrozumiałam. 
- Dlaczego ? - dziewczynka nie odpowiedziała, ale pytając zorientowałam się, że nie chodziło  jej o piżamę.
Podeszłam do niej i przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam. Dziewczynka odwzajemniła mój uścisk, do tej pory nie wiem której z nas uścisk ten był bardziej potrzebny.

Ta noc pozwoliła mi zrozumieć, że to nie tylko ja, że są też inni i tak samo zagubieni.

________________________________________
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem, nie sądziłam, że będzie ich, aż  tak dużo. nawet najkrótsze komentarze sprawiają, że czuje, że to co piszę nie jest bezsensu .
Jak ktoś chce być informowany o nowych rozdziach może to napisać pod tą notką :D

niedziela, 24 marca 2013

1 Rozdział

Mam 16 lat i od kąt pamiętam mieszkam w domu dziecka. Jest to straszne miejsce, czasem mam wrażenie, że traktują nas tu jak zwierzęta. Na pewno gdyby tylko mogli odebrali by nam zdolność mowy. Mówimy, chcemy mówić, ale nikt nas nie słucha. Najchętniej by nas tak po prostu pozabijali, jakaś trucizna to był by dobry pomysł. Nie, lepiej było by podczas snu, nie czuć bólu, nie czuć nic. Tak właśnie tego pragnę,, tylko to chcę .
Nie zrobili tego żyje, o ile to jest życie.

Dzień w takim miejscu jest typowy, zawszę to samo. Głośny dzwon budzi mnie i inne dziewczyny na sali o 5:45 Mamy 15 minut na ubranie się i przygotowanie na śniadanie. Punktualnie o 6:00 podawane w stołówce jest śniadanie, gdy któraś z nas nie zjawi się o tej godzinie na miejscu, nic nie dostanie. Śniadanie zwykle trwa 30 minut. Po śniadaniu, każda przechodzi do swoich obowiązków czyli mycie naczyń, zamiatanie, ogólne sprzątanie. Tak wszystko do godziny 8:00 wtedy zaczyna się najprzyjemniejsza cześć dnia lekcje.

Zajęcia odbywają się w świetlicy, są tam duże kolorowe stoły i pasujące do nich krzesełka. Nie mamy książek, ani zeszytów czy też różnych typowych przyborów szkolnych, ale to nam nie przeszkadza.  Zajęcia nie są takimi typowymi, ponieważ w mojej grupie znajdują się dziewczyny w przedziale od ośmiu lat do siedemnastu, ta różnica powoduje, ciągle przerabiamy ten sam materiał. Każdego roku zaczynamy wszystko  od początku dla innych wyda się to głupie i bezsensu nie dla nas. Oznacza to, że  tak długo jak tu będziemy mamy jedną pewną rzecz co dzień, niezależnie od dnia tygodnia 3 godziny poświęcamy na lekcje, odpoczywamy, śmiejemy się, bawimy po prostu żyjemy.

O 11:00 kończą się zajęcia i zaczyta się znów praca jedni robią obiad, inni pomagają w ogrodzie są też tacy co jeżdżą po miasteczku i pomagają staruszką w szczypaniu i układaniu drzewa i innych pracach, których osoby te nie mogą już same wykonać . Muszę się przyznać, że  jest to moje ulubione zajęcie. Czuje się wtedy, że jestem dla kogoś ważna. Porównuje się do super-bohaterki dzięki, której ci ludzie nie mogą żyć. czasem się zdarza, że za pomoc dostajemy ciastka bądź ciasto, a jak nam się uda czasem je zjemy nim, jadący z nami opiekun je weźmie.

Tak następuje pora na obiad i kolejne prace poobiednie, czyli jednym słowem nuda. Pracujemy, aż zawołają nas na kolacje, która w przeciwieństwie do innych posiłków zawszę jest o innej godzinie. Z dziewczynami lubimy zgadywać, o której akurat dziś będzie kolacja, muszę się pochwalić, że jestem mistrzynią w zgadywaniu, mam najwięcej wygrań w tej zabawie ze wszystkich dziewczyn z mojej grupy.

Najgorsza jest noc, ponieważ wtedy przychodzi John. jest on Amerykaninem  o polskim pochodzeniu. Jego matką jest dyrektorka, więc może tu robić co zechce, nie przejmując się konsekwencjami, ponieważ po prostu ich nie ma. Jest to zły człowiek, który  nie ma żadnych skrupułów, słyszałam, że kiedyś był w zakładzie psychiatrycznym, po tym jak zabił jakiegoś człowieka. Dyrektorka robi wszystko, aby żadna z nas nie pisnęła ani słówka, mamy być posłuszne, bo przecież nie jesteśmy nikim i nigdy nikt nam nie uwierzy. Aby przejść do naszej grupy on, musi cię wybrać, czasem trafiasz tam za karę jak w moim przypadku, gdy mają osiem lat sprzeciwiłam się jednej z opiekunek. Wtedy  po raz pierwszy zobaczyłam Johna miał wtedy ok. 25 lat, był dość przystojnym mężczyzną o wyraźnych rysach twarzy i lekkim zaroście, uśmiechał się do mnie, chwile rozmawiał z opiekunką, aż wyszła. to było najgorszą rzeczą w moim życiu, śni mi się to nocami, boje się, że akurat mnie wybierze tej nocy.

Nie rozumiałam co się w tedy działo. Czułam tylko ból przechodzący po moim małym ciele i on, jego ruchy, niezrozumiałe dla mnie, ten oddech ohydny efekt pomieszania piwa z dużą ilością papierosów. Widział moje przerażenie i chyba go to cieszyło mówił coś do mnie, lecz nie rozumiałam tych słów. Chciałam uciec wyszarpać mu się, ale on był silniejszy. Trwało to godzinę, dwie może pół dnia lub kilka minut dla mnie to i tak była cała wieczność. Po tym jak już skoczył ubrał się i bez słowa  wyszedł. Leżałam tam, nie mogła się ruszyć, nie mogłam tego pojąć, nic nie rozumiałam. Zobaczyłam krew cała masa krwi, skąd ona się wzięła pomyślałam, czy ona jest moja, ale jak, kiedy, dlaczego, czy to przez niego ? Miałam tyle pytań, lecz wiedziałam, że nikt mi nic nie powie, jestem sama a to raczej nie jest jeszcze koniec. 

sobota, 23 marca 2013

Zapowiedz

Prolog.

- Czy mogę wyjść ?
Moje pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Opiekunka były zajęte sobą i nie zwracały uwagi na moją prośbę, ale ja nie miałam zamiaru się poddawać. Podchodzę do Pani Malwiny. Dziś akurat przypadał jej dyżur. Stoję już przy niej chce się odezwać, lecz ona jest szybsza.
- Co ty tu robisz ? Kto ci pozwolił odejść od stolika !
- Ale ja tylko...-Bałam się odezwać nie chciałam, aby była znów na mnie zła już chciałam cicho się oddalić i wrócić na moje miejsce. Coś we mnie powiedziało, że miałam odwagę tu podejść, więc  teraz będzie już łatwo.
-
Bo ja chciałam wyjść na dwóch.
- Ty chyba nie wiesz co mówisz. Co ty sobie wyobrażasz, że zostawię inne dzieci i tak po prostu z tobą pójdę się pobawić .
- Ja jestem już duża możesz sama.
- Nigdzie nie pójdziesz i koniec dyskusji !
Było mi smutno przecież ja mogę sama wychodzić jestem już taka duża. Szłam do mojego krzesła, lecz chyba zajęło mi to za dużo czasu, ponieważ już po chwili Malwina złapała mnie za ramie. nie zwracając uwagi na moje krzyki i piski z bólu szła dalej. Ona nie pomagała mi iść, ona mnie ciągnęła. Minęliśmy moje stałe miejsce, w którym siedziałam przed obiadem. Zaciągnęła mnie do sali z łóżkami i cisnęła mnie na jedno z nich.
- Chciałaś się przejść? To proszę bardzo. Miłej zabawy, spędzisz tu resztę dnia !
- Dlaczego ? - Teraz wiem, że nie powinnam ją   o to pytać
- Śmiesz się jeszcze pytać dlaczego.
Odeszła od mojego łóżka. Zdziwiłam się dlaczego poszła, przecież była taka zła. Długo nie musiałam się zastanawiać. Nie minęło  5 minut a była już z powrotem, lecz nie była sama. Wolałabym aby zbiła mnie pasem jak to robiła, gdy któreś z nas było niegrzeczne. Tym razem było inaczej.